Tenis stołowy najprawdopodobniej rozwinął się na bazie tenisa ziemnego, uprawianego w Europie już w średniowieczu.
W XVI wieku, rodziny królewskie Francji i Anglii, szybko popularyzowały tenis ziemny, a królowie Henryk VII i Henryk VIII, byli zapalonymi graczami i rozkazali budować korty w całym kraju. W XIX wieku, tenis ziemny był już powszechną rozrywką europejskiej arystokracji, a szczególnie angielskiej.
Mityczna, angielska pogoda zapewne nie była sprzymierzeńcem w uprawianiu, coraz popularniejszej rozrywki.
Sami Anglicy rozróżniają występujące na wyspie dwa rodzaje mgły i dziesięć rodzajów deszczu.
Przypuszczam, że pomysłowość Anglików w ucieczce od wilgotnej aury, zawiodła ich do miniaturyzacji tenisa.
I tak w drugiej połowie XIX wieku, tenis uciekł pod dachy i narodził się tenis stołowy. Najpierw narzędzia do gry w ping pong lub whiff whaff, przypominały te, do tenisa ziemnego.
Przełomem był rok 1901, gdy zaczęto używać celuloidowej piłeczki i rok 1903, gdy na drewniane deski zaczęto przyklejać gumowe okładziny.
Początkowo tenis stołowy był grą elitarną, bo uprawiano ją na arystokratycznych salonach, ale w XX wieku, bardzo szybko się rozwija i zyskuje ogromne rzesze zwolenników, stając się jedną z najpopularniejszych dyscyplin na Ziemi.
W polskiej prasie, pierwsze wzmianki o pingpongu pojawiły się w 1902r. a do pierwszej prezentacji doszło w Łodzi, w 1921r.
Po II Wojnie Światowej, generacja gliwickich zapaleńców związanych z Politechniką Śląską, doprowadziła do tego, że gliwicki tenis stołowy, był chlubną etykietą miasta i osiągał nie tylko sukcesy w Polsce, ale i w Europie. Ostatnie lata, to schyłek tenisa stołowego w Gliwicach i czas świetności przykurzył się, bo mecenat miasta i uczelni, objął hojniej bardziej ludyczne dyscypliny sportowe.
Czy znajdzie się jakaś czarodziejska różyczka, aby ten los odmienić?
Tęsknie za tym wyglądają: dzieci, kluby i sympatycy tenisa stołowego.






